Końcówka roku to czas intensywnej pracy, bo w związku z dużą ilością dni wolnych zadania trzeba zrealizować w krótszym czasie. Nierzadko wiąże się to z pracą po godzinach. Do tego w domowym zaciszu przed świętami nie zawsze jest zacisznie. Na dokładkę za oknem ciemno od 15.00, a i w ciągu dnia słońca jak na lekarstwo…
Wszystkie wymienione okoliczności sprawiają, że brak nam czasu i energii do przemyślanego i logicznego planowania, które wymaga spokoju, ciszy i przemyślenia.
Ogólnie to chciałbym…
Jeśli w głowie mamy ogólną wizję tego, co chcemy osiągnąć, kierunek, w którym chcemy zmierzać to… za mało! Ogólniki wśród działań nie wystarczają, gubią się, schodzą na dalszy plan, bo pierwszy zajmują zadania, które są doprecyzowane i dookreślone. Brak skonkretyzowanych zadań do zrobienia to najprostsza recepta na tkwienie latami w tym samym miejscu.
Dodatkowo, jeśli nie tworzymy konkretnej listy zadań, to nie myślimy o tym co mamy do zrobienia, a w konsekwencji nie przewidujemy trudności, które mogą się pojawić. Kolejne kłopotliwe sytuacje są dla nas barierami trudnymi do przebrnięcia, demotywują nas i zniechęcają. Niestety, jeśli nie mamy wtedy pod ręką określonego scenariusza działań, odpuszczamy dalsze starania.
Lista w pamięci
Błędne jest także planowanie „w głowie”. Niestety wiele naszych „złotych myśli” i naprawdę cennych i twórczych pomysłów ulatuje nam z głowy. Dzieje się tak głównie dlatego, że każdego dnia jesteśmy atakowani ogromną ilością informacji i nasz mózg nie jest w stanie wszystkiego przechowywać – dlatego część z nich wyrzuca. Skoro tak się dzieje lepiej znaleźć sprawdzone miejsce, w którym będziemy przechowywać pomysły, plany, zadania. Forma może być bardziej tradycyjna – papierowa lub nowoczesna – elektroniczna. Ważne, aby lista była pod ręką i na bieżąco aktualizowana.
Jak się dziś masz?
Przypływ energii, świetny humor są pomocne w życiu, ale wyznaczanie sobie zadań w euforii to nie jest najlepszy pomysł. Kończy się bowiem czasem wyznaczaniem nierealnych celów. Próby ich realizacji skutkują naszym niezadowoleniem, zniechęceniem, obniżeniem poczucia własnej wartości, a czasem także zarzuceniem realizacji celu w ogóle.
Inną kwestią jest też język, jakiego używamy formułując cele, a także realizując je. Wyrzućmy ze swojego słownika takie słowa jak: „postaram się”, „spróbuję”. W znaczący sposób ograniczają one naszą perswazyjność i skuteczność w działaniu. Stanowią za to świetną wymówkę „No… starałam się, próbowałam… ale nie wyszło”.
Rachunek sumienia
Ważne jest też, aby umieć uderzyć się w pierś i szczerze odpowiedzieć sobie na kilka pytań np. czy planując poszczególne wyzwania dookreśliłeś ostateczny termin ich realizacji, czy może postanowienie skończyło się na „zrobię…”? Czy przemyślałeś, co tak naprawdę chcesz osiągnąć, do czego zmierzasz, jaki ma być finalny, mierzalny efekt Twojej pracy? Czy zaplanowałeś konkretne działania, nadałeś im priorytety, dookreśliłeś terminy realizacji? Istnieje wiele metod wyznaczania celów, wiele z nich jest powszechnie znanych, problem polega jednak na tym, że nie chcemy (a mówiąc szczerze nie chce nam się z lenistwa) lub nie umiemy ich zastosować w praktyce, a już tym bardziej uczynić z nich nawyku i codziennego sposobu działania.
Praktyka czyni mistrza
Zamiast porywać się z motyką na słońce i zakładać niezliczoną ilość projektów pt. „czego to ja nie dokonam w nowym roku” lepiej metodycznie i merytorycznie zaplanować jedno, mniejsze, ale konkretne przedsięwzięcie. Niech stanowi ono dla nas obszar ćwiczeń i testowania. Warto poszukać sprawdzonych metod planowania i realizowania celów, stworzonych w drodze doświadczenia przez mądrzejszych od nas, a potem wykorzystać to dla własnych działań.
Artykuł ukazał się w portalu Onet Biznes.